dublin


Autor: dakota
20 lipca 2004, 18:10

Wrocilam wczoraj z Dublina o 15.00 i  na 18.00 szlam juz do pracy. Troche mnie wymeczyla ta podroz bo zeby znalezc odpowiedni srodek komunikacji do Janusza i karoliny, musialam sie troche nabiegac po miescie. Do Dublina wyjechalam w niedziele o 13.30 bo chcialam sobie troche pospac do poludnia. Przez ostatni tydzien pracowalam na dwie zmiany w szpitalu, czyli rano i po poludniu, no i jeszcze 8 godzin w sobote.Mozna dostac swira ale i wiecej kasy:) Bilet do dublina kosztowal mnie tak jak ostatnio 16 euro w obie strony.Niedrogo, zwlaszcza ze za bilet z dublina w jedna strone w marcu zaplacilam 11 e. 3,5 godziny w autobusie spedzilam sluchajac na przemian ice t i " nowosci" nagranych z radia dnia poprzedniego. Lukjanow z Aranem pojechali tym o 14.30 z niezbyt sprecyzowanym pomyslem na nocleg. Uwielbiam pomieszczenia o charakterze hal produkcyjnych wiec dworzec kolejki Dart w dublinie jak najbardziej mi sie spodobal. Na dodatek nie zapaskudzono go zadna zielona farba i ani innym pieknym kolorem, wogole to byl jakby bezbarwny i abrdzo przypomiunal tym klimat lat '20. Kupilam bilet i wbieglam na peron tylko po to, zeby zobaczyc jak wygladaja wagoniki kolejki od tylu.   Nastepny pociag byl za 1,5 godz., wiec oddalam do kasy bilet, kasa oddala mi kase i poszlam szukac autobusu. Kierowano mnie w rozne czesci dublina i na rozne numery autobusow wiec po godzinie wrocilam na stacje.Wczesniej wbieglam do pierwszego lepszego sklepu zeby kupic J&k kawe a sobie na wszelki wypadek maly chleb. Wbieglam i zamarlam w pozycji przypominajacej rozpedzonego lyzwiarza, bo na polce ujrzalam Kubusia o smaku bananowym . Widzialam juz wczesniej bananowe kubusie ale nie w irlandii. Wzrok na polke wyzej: "ogorki kiszone". Hm..Rozgladam sie dookola..Jakis taki ten sklep swojski..Od J&k dowiedzialam sie potem ze trafilam do najlepszego sklepu litewskiego w miescie:) 0 18.32 ruszylam kolejka w strone Coolmine, gdzie mieszkaja J&K. KOlejka bardzo podobna do tej w Trojmiescie ale oczywiscie lepszy standard. Burzujskie fotele ze stoliczkami, delikatna klimatyzacja, wszystko w jednym szarym czy to morskim kolorze. No i pan z perfekcyjna wymowa zapowiadajacy przez glosniki nastepna stacje. Bilet kosztowal 1,60 albo 1,80 , nie pamietam.

Przywitalam sie grzecznie z niewidzianymi nigdy wczesniej czlonkami rodziny, rzucilam plecak i wrocilam duble-deckerem do miasta. Jechalam z godzine wiec jak juz bylam na miejscu, bylo ciemno i glucho wszedzie oprocz klubu gdzie grali mniej znani i  nieznani dj-e czyli tak zwany support. Zjedlismy fryty na miescie i wrocilismy na 9.00 o ktorej to mial pojawic sie ajs. Aran poszedl do bar4u kupic piwa, my z anka na pietro poszuzkac miejsca, Powiercilysmy sie  na gorze, bo w sumie nie wiadomo bylo czy ta czesc jest tez otwarta dla publicznosci czy tylko dla ekipy ice'a. Poszlysmy w koncu za tlumem do jasnego pomieszczenia przypominajacego sztanie. Stanelysmy w kolejce i  wtedy dopiero ujrzalysmy stojacych naokolo facetow bez spodni bezstresowo sikajacych sobie do pisuarow. Z uprzejmym " przepraszamy "  wyszlysmy z meskiej toalety. oki. dokoncze story  jutro przed praca. spadam
Captain
22 lipca 2004
no prosze.... ;))) a wiesz, mam Twojego maila opisujacego koncert i cala wyprawe, skserowany, pewnie sie domyslasz jak do mnie trafil... ;) u mnie nic nowego. parno, praca nie zaczeta, w sobote chyba pojade nad morze na kilka dni. czekam na list... ;)
Nebraska
21 lipca 2004
buahaha... Dakota w męskim WC... to dopiero przygoda na miarę Dublina!
20 lipca 2004
dublin...wspaniale.chcialabym sie stad wyrwac gdzies daleko.gdzie sa inni ludzie,inne otoczenie...Pozdrawiam

Dodaj komentarz