Hm..taaaa...no jakos nie zdazylo mi sie napisac notki na blogu iz emigruje na czas nieokreslony z kraju..taaa.No bywa:) Jak zwykle byly wazniejsze sprawy:) No wiec jestem juz tu (w Irlandii) ponad 3 tygodnie, zyje mi sie calkiem fajnie, mam prace, domek, znajomych i jest git:) Domek oczywiscie nie moj, ja go tylko wynajmuje z reszta ekipy :) Jest pietrowy, z czterema sypialniami, salonem, jadalnia, kuchnia, i dziwnym pomieszczeniem na butle. Oprocz mnie i Lukjanow mieszka tu jeszcze nasza landlordka(wynajmuje nam chatke)- Irlandka Denise(ok. 30) i Michael, Irlandczyk studiujacy medycyne.Do poludnia wszyscy pracujemy, po poludniu kazdy wloczy sie po swoich trasach na miescie a na wieczor wszyscy zbieraja sie w salonie i ogladamy seriale lub film.
Co tu jeszcze..aha. Wczoraj zbilam w sklepei lustro , takie waskie i na ok. 1, 70cm ale nikt nie zauwazyl, bo spadlo jak juz bylam daleko od miejsca zbrodni:) To duzy sklep, jeden z najwiekszych wiec duzych strat nie bedzie:) W dzien sw Patryka puby byly zapelnione i nie bylo miejsca wiec wypilysmy browarka na dworze razem z reszra Irlandczykow. Tutaj nastapila nasz kolejna akcja: Z pubow mozna wynosic pokale i pic na dworze, na uliczkach byly tlumy ze szklanka,i i z butlekami. Postanowilysmy pojsc nad wode gdzie bylo wiecej slonca. Wzielysmy pokale i stiwerdzilysmy ze fajnie byloby miec pamiatkowe zdjecie. Pol godziny szukalysmy kogos wiarygodnego, kto moglby nam zrobic zdjecie i nie odbiec z aparatem. Lukjanow wziela aparat i podeszla do policjanta kiedy nagle zajarzylysmy, ze w Itrlandii nie wolno pic piwa w miejscach publicznych:))))) Rozejrzalysmy sie dookola i faktycznie, w tym miejscu tylko my bylysmy z piwem:)Szybko wrocilysmy na uliczki i tam dokonczylysmy nasze Guinessy, Karlsbergi i cos tam..W drodze powrotnej, zauwazylysmy z Lukjanow porzucony wozek z TESCO. Nudzilysmy sie wiec wloklysmy go przez pol godziny, wtargalysmy na nasza dzielnice i porobilysmy sobie w nim zdjecia:) i porzucilysmy go po raz drugi.
hm..poza tym zachowujemy sie grzecznie. .Co do pracy, to roziwesilysmy juz w sklepach karteczki i Anny sasiadka szuka kogos do housekeepingu wiec niedlugo powinnam miec druga prace. Poza tym na jutro jestem umowiona z Mary na rozmowe o prace a w przyszlym tygodniu z gosciem z B&B.
Hm..postaram sie wpadac czesciej na neta ale wszystko zalezy od czasu i pogody ktora tutaj jest NA PRAWDE zmienna:) Pozdrowka dla wszystkich!!!!!
Dodaj komentarz