neverending notka


Autor: dakota
10 września 2004, 16:27

Magrat, ja wlasnie za tym tesknie!! Za brudnymi wagonami PKP,specyficznym zapachem peronu, przedzialami 2 klasy z trzaskajacym smietniczkiem pod stolikiem i komunikatami dochodzacymi przez otwarte okno..:"pociag osobowy z koszalina do...blabla opozniony o 45 minut..."...bo wszystko to kojarzy mi sie z wakacjami, podroza, dziecinstwem(przygode z pociagami zaczelam wczesniej niz dreptanie) i ogolnie przemieszczaniem sie gdziekolwiek. Bo mnie tak wogole to nosi w rozne miejsca, najpierw w te blizsze, ostatnio w dalsze.Kiedys bylo duzo NIGDY, z kazdym nowym miejscem liczba NIGDY maleje, to, co kiedys widzialam jako przeszkody, teraz dostrzegam jako okazje, nowe mozliwosci. Ale przeciez ja nie o tym:) Otoz nasze koleje panstwowe stwarzaja okazje do przezycia niezapomnianych przygod, spotkania ludzi i ludzisk roznego pokroju, grzeszacych a czasami nie grzeszacych uroda, wdziekiem, mlodoscia oraz miloscia do higieny osobistej, sa idealnym miejscem do spozycia kanapki w postaci bulki z szynka no i w razie gdy ogrzewanie dziala zbyt perfekcyjnie, mozna otworzyc okno.PKP jest zatem calkowitym przeciwienstwem najpopularniejszego(oprocz samochodu) srodka komunikacji miejskiej ,podmiejskiej i sklepowej w Irlandii (bo komu by sie chcialo isc po mrozona pizze, chipsy czy batonika 20 metrow) czyli autobusu. Podmiejski bus jest wygodny, przegrzany, czysty, zaopatrzony w kamery oraz informacje na bialej kartce wiszacej przodem do podroznych(wystarczajaco wielka zeby uniemozliwic jej zignorowanie) zabraniajacej spozywania czegokolwiek w srodku pojazdu. W polskich autobusach chyab  tego nie ma, w kazdym razie nigdy tego typu notka nie stresowala mnie przy jedzeniu jablka czy kanapki na trasie gorzow-poznan, czy tam szczecin-koluszki.

hm..polska sluzba zdrowia to kolejna instytucja, ktora usciskam po powrocie. Tutejsza jest, owszem i mila ale profesjonalna to nie za bardzo. Ciezko ja nawet nazwac ---dorazna-- . Lekarze nigdy nie sa pewni co pacjentowi dolega, po korytarzach snuja sie doktorzy-mieszkancy chyba wszystkich panstw Afryki Pd, wiekszosc w turbanach i  innych kolorowych szmatkach na glowach, z fartuchow stercza slowniki ale nie te z terminologia medyczna a te wyjasniajace, ze "guluhulu" to strzykawka a "bwanatama" to pacjent.

Co do panow na wysokich stolkach, to chyba wiekszym szacunkiem darze rudobrodych. Na polityce za dobrze sie nie znam ale patrzac na standard zycia irlandczykow, widac ze jednak mozna cos w kraju zdzialac.Irlandczykom do wielkich dzialaczy daleko, podobno obecna korzystna sytuacje w kraju zawdzieczaja sprytowi i niewielkim dzialaniom manipulacyjnym na instytucjach Unii Europejskiej, ale kto by sie tym przejmowal w kraju, gdzie za tygodniowa wyplate mozna kupic pralke, lodowke i pojsc do kina.

Sniadanko w koncu zaliczone:) Za drugim podejsciem , bo wybralysmy nie ten lokal co trzeba. W czyms a'la kawiarni podano nam jedynie rogalika croissanta z bekonem, pomidorem i ciagnacym sie jak brazylijski serial  serem. Plus herbate ale to juz dodatkowo zamowilysmy. Wyszlysmy glodne, aczkolwiek materialnie nie za bardzo stratne. Zeby jednak moc odhaczyc irlandzkie sniadanko na naszej dlugiej liscie potraw kuchni z calego swiata, poszlysmy z Lukjanow do malej knajpki, gdzie ostatnio jadla z Aranem. Na ogromnych owalnych talerzach dostalysmy fasolke po bretonsku, 2 jajka sadzone, pieczarki, pol pomidora, dwa tosty..hm..chyba to wszystko. W kazdym razie do typowegpo sniadania zabraklo jeszcze puddingu-cos a'la nasza biala kielbasa i bekonu, ale tylko z tego wzgledu, ze obie wzielysmy porcje wegetarianskie, coby sie nie przejesc:)) Poza tym bekon jadlysmy chwile wczesniej. Tak wiec to chyba wszystkie glowne skladniki irlandzkiego sniadanka(mowisz i masz, Skid:) jednak w zaleznosci od humoru mozna zamawiac wersje okrojone tudziez porcje z dodatkami. Z innych potraw ktore udalo nam sie scignac na miescie to hiszpanskie burittos i panini z sosem

Ranki znowu zajete, teraz chodze do Anne troche wczesniej bo na 8.30. Pobudka o 7.00. Zeby tylko nie zaczelo lac bo polaczenie autobusowe jest marne-jedna linia , musze dojsc na przystanek ok. 10 min., jade 4 min., a potem spacerkiem ok. 20min. Ale podjechac sie oplaca bo droga akurat pod gore, teren otwarty wiec jak wieje to rzuca na mury przy drodze, poza tym moge dluzej pospac. Jakies 15 minut ale, zawsze cos:))) Anne poszerzyla asortyment o smoothies, napoje ze zmiksowanych owocow, 2 smaki,rzadka konstystencja, czekamy na reakcje dziciaczkow w szkolach:) Nadal jak wychodzi do kuchni podjadam czekolade z paczkow:))

W szpitalu spokoj, nie morduje sie za bardzo bo i po co. Okazalo sie, ze irlandczcycy wogole nie sprzataja, 3 godziny przegadaja przy scianach a za jakis czas, ok. 2 mc-e, daje sie na ten teren jakiegos Polaka zeby doprowadzil go do porzadku(teren). Po krotkim czasie na teren wraca Irlandczyk. Gdybym chciala, zeby u mnie wszystko blyszczalo, musialabym mdostac do pomocy conajmniej 3 osoby. A tak to wystarczy tylko pousuwac im z drogi kartki i inne przeszkody zeby sie nie potykali, przejechac odkurzaczem, gdzieniegdzie sciera i przy tym wogole sie nie spocic. Personel na moim terenie pracuje i porusza sie po korytarzach tak jak to wiekszosc irlandczykow czyli bardzo powoli, atmosfera raczej nieoficjalna, bardzo przyjazna i tak jest w wiekszosci instytucjii. Brak pospiechu i czeste konwersacje z osobami pracujacymi w tym samym budynku mile widziane:) Nie narzekam. W niedziele prasowanie u pani chirurg ze szpitala i zabawianie jej polrocznego Amino. 2 godziny w islamskim klimacie, obiad  a potem moze na browca.

Akapit zoologiczny: Gerwazy nie ma juz tydzien:(( Obawiam sie ze zostala zdeptana przez ktoregos z mieszkancow badz sasiadow. Jessie-pies Anne,15 letnia suka,coraz rzadziej rusza sie ze swojego legowiska. Wczoraj z kamieni przy plazy wybiegl szczur  i pognal do wody. Odeszla mi ochota na kapiele. Gdziekolwiek. Co tam jeszcze...A! Kilka dni temu na wzgorzu widzialam krowe przed badz po porodzie. Z tylka zwisalo jej cos podobnego jak lozysko, chociaz nigdy wczesniej nie widzialam lozyska ale tak sobie je wlasnie wyobrazam:) Pare dni pozniej czyli jakos niedawno mniej wiecej w tym samym miejscu stala krowka a nieopodal lezal cielaczek. A za supermarketem od niedawna pasie sie zrebak z mama. No ty tyle .

Snath
19 września 2004
:)
Harris
19 września 2004
to co? widzimy sie niedlugo? ;) jak tam nastroj? ;)
Myje-Gary
18 września 2004
Jak to dobrze,że ludzi od krów oddziela Taaaaaakkka granica.Ufff.
17 września 2004
Nooo, długie. Mnie się najbardziej podobał tekst z postrzeganiem pewnych przeszkód w kategorii okazji. Też ostatnio zacząłem praktykować. Bardzo zdrowe podejście.
11 września 2004
Tak, tak trzeba mieć do tego dystans i podchodzić z przymróżeniem oka do tego całego bałaganu organizacyjnego wszystkich instytucji. Ale nie bój, nie bój - po jakimś czasie nawet najwięksi optymiści kończą z drgającą powieką, czy inną cczęścią ciała ;) A W Gorzowie Wlkp. byłam, sympatyczne miasto, nawet troche przypomina mi Wrocław - i nawet tramwaje macie :P
11 września 2004
:D jejkuuu ja chcę takie irlandzkie śniadanie, bo moja wersja płatków z mlekiem mi nie wystarcza zazwyczaj. PKP jest klimaciarskie to fakt, naprawdę można niezłe schematy zaobaczyć. w polsce ten zakaz jedzenia w autobusach by nie przeszedł, co za rygor... :]
10 września 2004
Pies pewnie jest już zmęczony życiem i nie ma sił ruszać się ze swojego legowiska... :)
10 września 2004
mimo wszystko zazdroszcze Ci tego pobytu.Ty tesknisz za Polska,a ja mam jej dosyc.Musze odpoczac i zatesknic tak jak Ty. p.s.PKP jest niezastapione:)szczegolnie spocone kanary:)

Dodaj komentarz