Archiwum 12 kwietnia 2004


NIEDZIELA
Autor: dakota
12 kwietnia 2004, 18:04

Postanowilysmy z Lukjanow zjesc wielkanocne sniadanie we dwojke w domu. Zostalysmy zaproszone do Kachy na 11.00 ale wieczorem wyslalysmy smsa ze jednak spotkamy sie juz po sniadaniu. Nie chcialysmy uczestniczyc w typowym wielaknocnym sniadaniu (atmosfera domu), siedzac przy stole z dziewczyna ktorej nie znosimy, a przedtem budzic sie o 8.00 zeby wyjsc o 9.00 ZEBY zdazyc do Kachy na 10.00, 11.00. Chcialysmy miec wlasny swiateczny poranek , bez zadnych rygorystycznych godzin, ponaglania, z  gospelem w tv i niezobowiazujacym strojem. I udalo sie. Lukjanow przygotowala potrawy, kurde, straznik wygania. dokoncze jutro:)))pa

hm..jest sroda ale moze dokoncze o tej niedzieli:) Wiec Lukjanow przygotowala potrawy, ja stolik, wyszperalam u Denise jakis zolty duzy material na obrus, postawilysmy na kominku kurczaczki z kartonu, tv ustawilysmy na gospel, zrobilysmy fotke pokoju dla rodzicow i w towarzystwie naszych dwoch pluszowych pieskow zjadlysmy sniadanie. Na 13.00 umowilam sie u Kachy ale niestety niedoinformowana stanelam nie na tym przystanku co trzeba i musialam czekac pol godziny na nastepny autobus. W drodze minelam dziewczyny wracajace ze sniadania u Kachy. 15.00- kino. Poszlysmy na PASJE. Po 20 minutach chcialam wyjsc ale drzwi byly za daleko. Wytrzymalam dzielnie do konca a Lukjanow po mojej recenzji troche sie zniechecila do filmu. Po kinie kupilam swiateczne jajka dla Denise i poslzysmy z Kacha nad zatoke, gdzie spedzilysmy prawie godzine przy stoliku do szachow gadajac o planach na przyszlosc. Wieczorem tradycyjnie seriale w tv wlacznie z PRZYJACIOLMI i FIT FARM. po polnocy Lukjanow niespodziewanie atakuje mnie mikroskopijnym pistolecikiem na wode. Rozpoczyna tym samym NAJWIEKSZA DOMOWA BITWE WODNA WSZECHCZASOW!!:)))

SOBOTA
Autor: dakota
12 kwietnia 2004, 17:25

Denise pojechala na Swieta do rodzicow, ktorzy mieszkaja w tej samej miejscowosci. Niespodziewanie pojawila sie rankiem, "ze niby zapomniala torby". Pewnie myslala, ze zastanie pozostalosci po jakiejs wiekszej imprezce, zdemolowana kuchnie, zepsuty sprzet RTV (o ktorym MY Z POLSKI mozemy sobie tylko pomarzyc), syf i stos naczyn w zlewie( hm..co do syfu to bardziej chyba by sie zdziwila gdyby go nie zastala:). Niestety zawiodla sie bardzo, bo z okazji pierwszej nocy  bez Michaela i niej wypilysmy z Lukjanow tylko wino i zjadlysmy z tysiac grubych tlustych frytek. Naczynia same sie pomyly, oznak demolki brak. Po poludniu poszlam do Kachy (nie pamietam po co..). Na dworze pod jej oknem bawilo sie trzech chlopcow, ok. 10 lat,jeden z zonkilami powtykanymi w spodnie. Sterczaly mu a raczej zwiusaly z kazdej strony paska:)) Gdy sie zorientowali ze stoimy przy oknie(Kacha wieszala zaslony, ja stalam jako "osoba towarzyszaca"), rozpoczeli glosne nawolywanie, krzyki, a'la wloscy podrywacze na ulicy:) Wygladali slodko hehe Pokrzyczelismy sobie wszyscy nawzajem a za chwile maly Ethan z zonkilami w spodniach stal w progu Kaski domu z mama trzymajaca go za reke i szeptal smutnym cichym glosem : aaaaaaaajm soooooriiiii:(  :))) Okazalo sie, ze Ethan ma tak solidarnych braci ktorzy doniesli swojej mamie ,ze "Ethan uzywa dirty words do dziewczyn mieszkajacych obok". Po powrocie do domu, zaczelysmy z Lukjanow akcje chowania czekoladowego kurczaczka dla Michaela. Michael wybyl wczesnie rano ale z rzeczy blakajacych sie po calym mieszkaniu wynikalo ze jeszcze nie wyjechal do domu na Swieta. Nakleilysmy na jego drzwiach kartke o tresci: HAVE YOU ALREADY BEEN LOOKIN' FOR YOUR EASTER CHOC. CHICKEN? PERHAPS KITCHEN? Kartki samoprzylepne byly male wiec musialysmy sie jakos strescic z trescia :) Na dole przy wejsciu do kuchni czekala na Michaela kolejna wskazowka: NOW LOOK FOR POLAND ON OUR BEAUTIFULL MAP. IT WILL TELL YOU WHERE YOUR LITLLE YELLOW FELLOW IS:) Denise ma w kuchni ogromna mape swiata, ktora wisi dokladnie na przeciwko lodowki. Umiescilysmy na niej pod ogromna szklanka czekoladowego kurczaczka oraz karteczke HAPPY EASTER !! MAGDA&ANNA. Na mapie natomiast od Polski szedl pasek na ktorym bylo napisane: YOUR YELLOW FRIEND IS BEHIND YOUR BACK. Poszlysmy do Joyce'a na zakupy. Po powrocie okazalo sie ze nasz kochany wspollokator , pierwsze co zrobil po przyjezdzie, to wlaczyl sobie tv. Nawet nie zajrzal do swojego pokoju, nie mowic o kuchni!! Pol godziny kombinowalysmy jak go stamtad wykurzyc, w koncu sie ruszyl na gore, Za chwile slyszymy zbiega i kieruje sie na kuchnie. Oczywiscie nie zauwazyl kartek bo w tym czasie zrobilo sie juz ciemno i nie byly tak widoczne jak wczesnym popoludniem:) Biega po kuchni, szuka kurczaczka i sie smieje, co nas uspokoilo, bo nie wiedzialysmy jak wogole zareaguje na nasza niespodzianke: ucieszy sie czy uzna za dziecinny wyglup dziecinnych Polek. Znalazl w koncu i przyszedl podziekowac:) Wieczorem poszedl opijac Swieta. Bo taki tu zwyczaj wielkanocny: nie swieci sie jajek, nie ma Lanego Poniedzialku, starsi jedza swiateczne sniadanie i odpoczywaja, mlodzi pija w pubach.eh..jak nas dawno w pubie nie bylo..