17 lipca 2004, 19:23
8 godzin w szpitalu, zwlaszcza w sloneczny dzien, to mala przyjemnosc. Doslownie: przyjemnosc ale mala. Praca na pustym oddziale, bez pospiechu, z radyjka Ice T no i nowe znajomosci. Mala bo moglabym lezec w tym czasie na ogromniastym boisku uniwersyteckim, na wsciekle zielonej trawce i patzrec w niebo na przemykajace chmury.
Wychodzac dzisiaj po pracy z toalety szpitalnej na parterze, natknelam sie na ok. 40-letniego pana trzymajacego kurczowo misia a dokladniej jego lapke, rozmiarow rzeklabym poteznych, w barwach Galway i zwracajacego sie do pluszaka spokojnym glosem: taaak..teraz poloz lapke na brzuuuuchu...o tak..dobrze...:))
Hm.ChlopakMimoza kiwnal mi glowa na miescie. Hm..Nigdy nie odpowiadal na moje "hi", co bylo dziwne, bo w irlandii "hi" mowi sie wszedzie i kazdemu a znajomym przebywajacym w tym samym pomieszczeniu za kazdym razem kiedy sie na nich natyka. NO ale dobre i kiwniecie..:)
Nie kupuje biletu do Dublina. Zrobie to przed odjazdem. Ostatnio nie bylo tloku mimo festiwalu wiec jutro nie powinno byc problemow. Poza tym koncert Ice T dopiero o 20.00 a bede jechac przed poludniem wiec w razie braku miejsc moge wziac pozniejszy autopbus.