16 kwietnia 2004, 14:44
hm....jakos nas nie witaja w tej Uni z otwartymi rekoma... Mialam ustawiona prace w szpitalu, Mialam przejac obowiazki Kachy kiedy pojedzie na miesiac do Polski a potem szefowa obiecala znalezc dla mnie inny rejon. We wtorek mialam tylko przyjsc z Kacha na rozmowe. Okazalo sie ,ze nie dostane tej roboty dopoki nie bede miala numeru PPS -irlandzki odpowiednik NIPu. Sklamalam ze wlasnie czekam az mi przysla ale kobieta byla nieugieta i powiedziala zebym przyszla juz z numerem. Wzielam z Welfare Office formularz i poprosilam Denise o wypisanie listu potwierdzajacego zamieszkanie. Wieczorem (bo dlaczego by nie wczesniej) doczytalam ze nie akceptuja osobistych listow. Powloklam sie wiec na drugi dzien zeby zapytac jaki inny dokument moze potwierdzac moj adres w Irlandii. Pani powiedziala, ze akceptuja listy a tam..w formularzu..to nie wazne..to cos tam..Powtorzyla dokladnie co potrzebuje przy ubieganiu sie o PPS... OOOkeeeej...Denise napisala list , sprawdzilam czy mam wszystkie potrzebne dokumenty (formularz zawieral liste tych dokumentow) i poszlam dzisiaj z rana do Welfaru. Tutaj pani zapytala czy "czasem moze posiadam pieczec z biura imigracyjnego"....AAAAA!!!!!! A potem zapytala o drugi dokument potwierdzajacy tozsamosc..AAA!!! Tysiac razy pytalam sie CO MAM DOSTARCZYC ZEBY UBIEGAC SIE O PPS I NIKT NIC NIE WSPOMNIAL O PIECZECI Z IMMIGRATION OFFICE!!! Na szczescie byla (jest) ladna pogoda, ktora dodatnio wplynela na moje samopoczucie i nie pozwolila mi zepsuc humoru takim biurokratycznym wybrykiem. Pomaszerowalam do Lisboan cos tam czyli sekcji imigracyjnej, gdzie zastalam karteczke "zamkniete do poniedzialku". W poniedzialek wracam juz do pracy wiec sa marne szanse na to ze uda mi sie ta cholerna pieczec zalatwic do poludnia. Najgorsze jest to, ze za tydzien mam sie juz zjawic w szpitalu za Kache a na PPS czeka sie ok. 10 dni.. hm...Zobaczymy czego mi zabraknie przy nastepnym skladaniu aplikacji.. taa...BUT I AM A STROONG AND PATIENT WOOMAN AND I WILL GET MY PPS NUMBER NO MATTER WHAT:) Tymczasem udaje sie na obiadek .
aaaaaa....kolejny mail od psa....:))))) ( tysiac wirujacych serc..) hehehe