Archiwum czerwiec 2004


WTOREK 15 CZERWCA
Autor: dakota
30 czerwca 2004, 18:37

Bylysmy dzisiaj z Anka na kawie na ktora wybieralysmy sie od przyjazdu do Irlandii. Wybralysmy mala literacka kafejke z obrusami w czerwona krate. Tak swojsko wygladaly..Przez  okno zobaczylysmy Utana, 50-letniego dziennikarza, ktorego A. poznala podczas Festivalu Literatury. Wtoczyl sie do pobliskiej galerii, ktora potem okazala sie byc 4 pietrowa galerio-ksiegarnio-antykwariatem z ogroomna iloscia starych i nowych ksiazek. Siedzialysmy tam chyba z pol dnia. No moze nie pol bo A. miala na 2.00 do pracy :)

10 CZERWCA-URODZINY
Autor: dakota
30 czerwca 2004, 18:27

Zwyciezca konkursu "kto pierwszy zlozy madzi zyczenia urodzinowe" zooooostaaaaalll....Kaaaasiik!!!!!:) Punkt 12 dostalam smsa ukwieconego az milo:) Rankiem nadszedl od mamy i Mary. O 11.00 listonosz dostarczyl paczke od rodzicow i dlugo oczekiwany list z biura podatkowego. Pogoda wymarzona, typowo Mielnowa..Az mi sie za p[olskim morzem zatesknilo..Przed praca dostalam od Kachy prezencik ur. : jej drugi tomik poezji, pistolet na gumowe naboje:), plakacik nieznanego rapera i kartke z zyczeniami. Aga i Anka przyszly po mnie pod szpital o 9.00, wyciagnelysmy K. spod drzewa na moscie pod ktorym schronila sie przed deszczem i poszlymy szukac wolnego lokalu. Ostatecznie zadekowalysmy sie w Bizzare na 2-im pietrze przy niskim szklanym stoliczku. Po godzinie nadciagnal Luke z Thomasem.Wypilismy browarka i poszlismy do Cuby potanczyc. Spodziewalam sie innego klimatu wiec troche mi bylo glupio ze chlopaki zaplacily za mnie za wjazd a ja sie ociagalam godzine z wejsciem na parkiet. Ale ta muza...Peeer favooore..Co to bylo?!! na szczescie z nadejsciem nocy nadszedl hip hop i r'n'b i mialam wreszcie okazje pokiwac sie na parkiecie po raz pierwszy od 4 czy 5 lat:)

SOBOTA 5 CZERWCA
Autor: dakota
21 czerwca 2004, 18:18

wracam do domu na kolacje. I tu nastepuje drugi  w tym tygodniu spontan , bo L rzuca pomysl zjechania do miasta na browarka. No mnie , tak jak i L dwa razy nie trzeba powtarzac :) Szybki make up i przed polnoca wyruszamy na piechte do centrum. Przy pubie w ktorym godzine temu bylam z M poznajemy dwoch sympatycznych Irlandczykow. Puby sa oblezone, nigdzie nie ma juz miejsca wiec stoimy na zewnatrz na zatloczonym chodniku, pijemy Heinekeny i rozmawiamy o Papiezu:) Chlopaki ucza nas kilku krokow tanca irlandzkiego, my pokazujemy im Poloneza. Do domu wracamy ok. 3.00 nad ranem, na udwupasmowce przy drugim rondzie kreci sie niespokojnie przystojny chlopak. Idzie z nami przez chwilke, geba mu sie nie zamyka, co chwila wybiega przed samochod, za chwile rzuca sie jak zolnierz za murek , lezy tam kilka mi8nut a potem nas dogania.  Twierdzi ze sledza go agenci a kiedy dzwoni  jego komorka slyszymy ze " garda nadal go szuka a on jest teraz z Warsaw Crew" czyli z nami. Zegnamy sie przed domem  i tylko widzimy jak biega w kolko na rondzie. Zgodnie z kierunkiem jazdy.

PIATEK 4 CZERWCA
Autor: dakota
21 czerwca 2004, 18:01

W szpitalu natykam sie na Kaske, witamy sie jak dzikie, przekazuje mi paczke od mamy w tym polski chleb!!!!!Wreszcie polski chleb. Zjadam w pracy z 4 kromki, podczas gdy Kacha opowiada o Grecji, Belfascie i Gorzowie.Luke poznaje Kaske. Po pracy przed szpitalem czeka Aga. Idziemy razem z Kacha do pubu gdzie ma sie spotkac ze znajomym Piotrkiem. W Bizarre chleb kurczy sie o kolejne kilka kromek. Wypijamy po browarku i spadamy z Aga do domu ostatnim autobusem. Aga bedzie u nas mieszkac dopoki nie znajdzie sobie pracy i mieszkania. Lukjanow w kinie z Aranem.

CZWARTEK 3 CZERWCA
Autor: dakota
21 czerwca 2004, 17:51

Wczoraj wieczorem przyjechaly do Galway Kacha z Aga. Rano dostalam od Anki smsa ze jestesmy umowione wszystkie na 12.00 ale nie bylam w stanie zjechac do miasta, podobnie Anka i Aga wiec przelozylysmy to na inny dzien. Po szpitalu ide pobawic sie z boxerkiem. Wieczorem musze  budzic Goscia (to xwka Michaela wymyslona na potrzeby rozmow po polsku o nim w jego towarzystwie) bo moj pokoj nawiedzaja dwa ogromne czarne ogrodowe  pajaki, ktore sa za duze zeby je zabic kapciem i za male zeby dzgnac nozem. Gosciu humanitarnie wynosi je w kartonie i wyrzuca przed dom. brawo za pomysl :) Nie zdziwie sie jak sytuacja sie powtorzy :)