Archiwum czerwiec 2004, strona 1


SRODA 2 CZERWCA
Autor: dakota
21 czerwca 2004, 17:38

Po szpitalu ide do Mareckiego gdzie po raz pierwszy w zyciu pije kawe z mlekiem. Calkiem znosne. Gadamy sobie do poznego wieczorka. Wraca z pracy Radecki i ogladamy film na ktorym rycerze walcza na piki. Ciekawa bajka:)  Siedzimy sobie potem z Mareckim na wyrze i gadamy, kiedy dzwoni najpierw Luke, potem Thomas(jego najlepszy kumpel). Zapraszaja do pubu. Odmawiam i umawiamy sie ze znajomymi na weekend.

PONIEDZIALEK 31 MAJA
Autor: dakota
21 czerwca 2004, 17:23

Ann dala w piatek znac ze umowila mnie z pania Burke, swoja sasiadka szukajaca kogos do housekeepingu. Poszlam po pracy zeby ustalic godziny. Zaproponowala 2 godziny tygodniowo, w poniedzialek na 11,00. Podreptalam wiec dzisiaj w deszczu rankiem ale nikt nie odbieral. Zadzwonilam z 3 razy bo Mrs Burke ma aparat i kiepsko slyszy ale nikt mi nie otworzyl. Wrocilam. Na 7.00 wieczorem pojechalysmy do teatru gdzie szkola Dominiqe (10 letniej dziewczynki ktora opiekuje sie Anka) miala  przedstawienie z okazji zakonczenia roku szkolnego. Dzieciaczki spiewaly i sie smialy i bylo bardzo  wzruszajaco i zabawnie:) W szpitalu zostalam do 22.30 bo do pracy dobieglam na 20.00.Po wyjsciu Luka o 21.00 zrobilo sie nieprzyjemnie i straszno, bo zostalam sama w tej czesci szpitala. Od razu przypomnialy mi sie co Lukjanow wyczytala w jakiejs madrej ksiazce a mianowicie ze najwieksze skupisko duchow jest wlasnie w szpitalach gdyz tam wlasnie  jest najwiecej osob w stanie przechodzenia na tamten swiat. Wyslalam smsa do Luka ze umieram ze strachu. Przyszedl i poczekal az skoncze prace. Sms od Lukjanow ze czeka przed szpitalem i idziemy na piwo. Tradycyjnie spontan okazal sie dobrym pomyslem i wieczor spedzilysmy  nie nudzac sie ani przez minute. Wypilysmy browarka w Massimo, przed polnoca wpadl na troche Marecki, zmeczony po pracy. O  polnocy zaczeli zamykac lokal wiec udalysmy sie w poszukiwaniu kolejnej knajpki. O tej porze zazwyczaj bierze najwiekszy glod wiec po drodze kupilysmy w chinskim barze skrzydelka kurczaka. Stracilysmy na tym podwojnie, i kase i jedzonko, bo skrzydelka okazaly sie byc przyprawione chinskim curry i musialysmy wypluc w krzaki  3/4 zawartosci torebki. W barze obok kupilysmy hot dogi bez parowki( bo po co komu parowka w hot dogu..) i udalysmy sie w droge powotna do domu.  Spac poszlysmy ok. 3.00 

NIEDZIELA 30 MAJA
Autor: dakota
20 czerwca 2004, 17:57

Tradycyjnie na weekend slonca swieci niemilosiernie wiec postanawiamy spedzic niedziele na laczce z mojego zdjecia. Kupujemy w Clybaunie kakaowe i bananowe napoje i ruszamy w droge. Laczka okazuje sie byc wlasnoscia pobliskiej stadniny wiec zdesperowane szukamy innego slonecznego miejsca . Trafiamy na podmokniete grunty przy klifach, jest bosko, problem tylko ze dookola ani zywej duszy co moze oznaczac ze teren jest juz czyjas wlasnoscia. Opuszczamy trawke kiedy nad nami zaczynaja krazyc dwa helikoptery:) Salthill- na promenadzie zagaduje nas jakis Polak. Kladziemy sie na trawce za Leisurelandem, jest bardziej bosko niz na poprzednim bagnistym terenie. Laaabaaa...Cisza, niby umysly odpoczywaja ale jak sie okazuje za chwile pracuja na przyspieszonych obrotach bo obie myslimy o naszych chlopakach. Wysylamy smsy do Mareczka i Arana. Robi sie zimno wiec spadamy do Supermaca na hamburgey i kawe. Sms od Mareckiego- szukal nas na Salthill ale nie znalazl i wrocil do domu. Fuck!! Kupujemy po lodzie, sprzedaje Polak. jutro jedzie juz na stale do Dublina, dostal lepsza prace. Rozlewam w SuperMacu herbate na wszystko co mozliwe, typowa reakcja przy smsach od Mareckiego:) Aran na wyspach wiec tez nie przyjdzie. Wracamy do domu.

SOBOTA 29 MAJA
Autor: dakota
20 czerwca 2004, 17:44

Anne- wracam do domu, w pokoju wisi wielki napis WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI IMIENIN :) Lukjanow przyczepila tasma kawalki papieru toaletowego i na kazdym byla inna literka heheh Wisialo to jeszcze z dwa dni..Jedziemy z  Lukjanow do miasta, bud dlugo nie przyjezdza, czarnuch postury Notoriousa BIG solidaryzuje sie z nami we wscieklosci na kierowce. Dzwoni Marecki . Nie ma grila ale mozemy isc do pubu. Jedziemy z Lukjanow do TESCO na male zakupy,wysylam paczke urodzinowa Cezaremu, pijemy kawke w Supermacu i ja ide  pod Mc Donalda gdzie umowilam sie z Markiem i Radeckim. Zanosza zakupy do domu i idziemy do Massimo. Siedzimy we czworke bo do pubu idzie tez Cezary, ich kumpel. Ok. 11 wchodzi Aran. Jestem po dwoch piwach i nie pamietam calej rozmowy. Na szczescie doprowadzam do wymiany telefonow. Na nieszczescie nie pamietam czyj telefon mu daje i wlasnie do tego probujemy dojsc przez nastepne kilka dni planujac i analizujac mozliwe warianty zachowania Arana. Wtedy Lukjanow zaszczepia mi potrzebe analizowania z wyprzedzeniem kazdego kroku:) Radecki zmywa sie bez pozegnania, Marecki odprowadza mnie do domu.

PIATEK 28.MAJA
Autor: dakota
20 czerwca 2004, 17:26

Luke caly czas mnie straszy w szpitalu wiec postanawiam sie zemscic. Na razie spokojnie. Luke to moj najlepszy kumpel tutaj rodzxaju meskiego. Jest z Shanghaju, ma 26 lat i  jest smieszny. No i jest Waga wiec dobrze sie dogadujemy:) Wieszam Lukowi kartke na maszynie do napojow z napisem GO BACK TO WORK LUCK, I CAN SEE YOU.  No i tutaj chcialam sie podpisac jako jakas celebrity ale nie wiedzialam kogo on zna a kogo nie. Ostatecznie podpisalam sie jako Bruce Lee, przynajmniej to bylo pewne bo Luke rasowy Chinczyk. Poszlam potem zapytac udajac glupia co to za kartka a on na to ze nie wie kto ja tu powiesil. Wiec mu mowie ze to chyba do niego a on ze nie, bo jego imie inaczej sie pisze i tak wogole to on nie wie kto to ten " brasz li"  :))))))   Wieczorem dzwoni Marecki umowic sie na jutrzejszego grila.