Archiwum 21 czerwca 2004


SOBOTA 5 CZERWCA
Autor: dakota
21 czerwca 2004, 18:18

wracam do domu na kolacje. I tu nastepuje drugi  w tym tygodniu spontan , bo L rzuca pomysl zjechania do miasta na browarka. No mnie , tak jak i L dwa razy nie trzeba powtarzac :) Szybki make up i przed polnoca wyruszamy na piechte do centrum. Przy pubie w ktorym godzine temu bylam z M poznajemy dwoch sympatycznych Irlandczykow. Puby sa oblezone, nigdzie nie ma juz miejsca wiec stoimy na zewnatrz na zatloczonym chodniku, pijemy Heinekeny i rozmawiamy o Papiezu:) Chlopaki ucza nas kilku krokow tanca irlandzkiego, my pokazujemy im Poloneza. Do domu wracamy ok. 3.00 nad ranem, na udwupasmowce przy drugim rondzie kreci sie niespokojnie przystojny chlopak. Idzie z nami przez chwilke, geba mu sie nie zamyka, co chwila wybiega przed samochod, za chwile rzuca sie jak zolnierz za murek , lezy tam kilka mi8nut a potem nas dogania.  Twierdzi ze sledza go agenci a kiedy dzwoni  jego komorka slyszymy ze " garda nadal go szuka a on jest teraz z Warsaw Crew" czyli z nami. Zegnamy sie przed domem  i tylko widzimy jak biega w kolko na rondzie. Zgodnie z kierunkiem jazdy.

PIATEK 4 CZERWCA
Autor: dakota
21 czerwca 2004, 18:01

W szpitalu natykam sie na Kaske, witamy sie jak dzikie, przekazuje mi paczke od mamy w tym polski chleb!!!!!Wreszcie polski chleb. Zjadam w pracy z 4 kromki, podczas gdy Kacha opowiada o Grecji, Belfascie i Gorzowie.Luke poznaje Kaske. Po pracy przed szpitalem czeka Aga. Idziemy razem z Kacha do pubu gdzie ma sie spotkac ze znajomym Piotrkiem. W Bizarre chleb kurczy sie o kolejne kilka kromek. Wypijamy po browarku i spadamy z Aga do domu ostatnim autobusem. Aga bedzie u nas mieszkac dopoki nie znajdzie sobie pracy i mieszkania. Lukjanow w kinie z Aranem.

CZWARTEK 3 CZERWCA
Autor: dakota
21 czerwca 2004, 17:51

Wczoraj wieczorem przyjechaly do Galway Kacha z Aga. Rano dostalam od Anki smsa ze jestesmy umowione wszystkie na 12.00 ale nie bylam w stanie zjechac do miasta, podobnie Anka i Aga wiec przelozylysmy to na inny dzien. Po szpitalu ide pobawic sie z boxerkiem. Wieczorem musze  budzic Goscia (to xwka Michaela wymyslona na potrzeby rozmow po polsku o nim w jego towarzystwie) bo moj pokoj nawiedzaja dwa ogromne czarne ogrodowe  pajaki, ktore sa za duze zeby je zabic kapciem i za male zeby dzgnac nozem. Gosciu humanitarnie wynosi je w kartonie i wyrzuca przed dom. brawo za pomysl :) Nie zdziwie sie jak sytuacja sie powtorzy :)

SRODA 2 CZERWCA
Autor: dakota
21 czerwca 2004, 17:38

Po szpitalu ide do Mareckiego gdzie po raz pierwszy w zyciu pije kawe z mlekiem. Calkiem znosne. Gadamy sobie do poznego wieczorka. Wraca z pracy Radecki i ogladamy film na ktorym rycerze walcza na piki. Ciekawa bajka:)  Siedzimy sobie potem z Mareckim na wyrze i gadamy, kiedy dzwoni najpierw Luke, potem Thomas(jego najlepszy kumpel). Zapraszaja do pubu. Odmawiam i umawiamy sie ze znajomymi na weekend.

PONIEDZIALEK 31 MAJA
Autor: dakota
21 czerwca 2004, 17:23

Ann dala w piatek znac ze umowila mnie z pania Burke, swoja sasiadka szukajaca kogos do housekeepingu. Poszlam po pracy zeby ustalic godziny. Zaproponowala 2 godziny tygodniowo, w poniedzialek na 11,00. Podreptalam wiec dzisiaj w deszczu rankiem ale nikt nie odbieral. Zadzwonilam z 3 razy bo Mrs Burke ma aparat i kiepsko slyszy ale nikt mi nie otworzyl. Wrocilam. Na 7.00 wieczorem pojechalysmy do teatru gdzie szkola Dominiqe (10 letniej dziewczynki ktora opiekuje sie Anka) miala  przedstawienie z okazji zakonczenia roku szkolnego. Dzieciaczki spiewaly i sie smialy i bylo bardzo  wzruszajaco i zabawnie:) W szpitalu zostalam do 22.30 bo do pracy dobieglam na 20.00.Po wyjsciu Luka o 21.00 zrobilo sie nieprzyjemnie i straszno, bo zostalam sama w tej czesci szpitala. Od razu przypomnialy mi sie co Lukjanow wyczytala w jakiejs madrej ksiazce a mianowicie ze najwieksze skupisko duchow jest wlasnie w szpitalach gdyz tam wlasnie  jest najwiecej osob w stanie przechodzenia na tamten swiat. Wyslalam smsa do Luka ze umieram ze strachu. Przyszedl i poczekal az skoncze prace. Sms od Lukjanow ze czeka przed szpitalem i idziemy na piwo. Tradycyjnie spontan okazal sie dobrym pomyslem i wieczor spedzilysmy  nie nudzac sie ani przez minute. Wypilysmy browarka w Massimo, przed polnoca wpadl na troche Marecki, zmeczony po pracy. O  polnocy zaczeli zamykac lokal wiec udalysmy sie w poszukiwaniu kolejnej knajpki. O tej porze zazwyczaj bierze najwiekszy glod wiec po drodze kupilysmy w chinskim barze skrzydelka kurczaka. Stracilysmy na tym podwojnie, i kase i jedzonko, bo skrzydelka okazaly sie byc przyprawione chinskim curry i musialysmy wypluc w krzaki  3/4 zawartosci torebki. W barze obok kupilysmy hot dogi bez parowki( bo po co komu parowka w hot dogu..) i udalysmy sie w droge powotna do domu.  Spac poszlysmy ok. 3.00