Archiwum lipiec 2004


who am i to you?
Autor: dakota
30 lipca 2004, 18:16

 o malo co drzwi z zawiasow nie usunelam wbiegajac z impetem na sale z komputerami, zeby wrzucic na bloga ostatnie newsy, ale cos mnie podkusilo, sprawdzilam poczte. Mail od Psa :))))  no i odplynelam:))) Jutro cos napisze.

Who Am I To You...

Tell Me Darling True..

:))

find the way to keep all that crawlin sh**...
Autor: dakota
28 lipca 2004, 17:17

jestem dzieckiem tzw. zimnego wychowu, co mozna zauwazyc wchodzac do mojego pokoju:okno zawsze otwarte, bez wzgledu na pore roku, jedynie kat uchylenia dostosowany do panujacych w danej chwili warunkow pogodowych. Zwyczaju tego nie zmienila nawet tak paskudnie zmienna pogoda irlandzka i czy slonce, czy deszcz sikajacy czy wichura i grzmoty(tu mnie troche ponioslo..Irlandia nie posiada w swoijej kolekcji takiego zjawiska jak burza z grzmotami)..u Madzi zawsze okienko niedomkniete:) I wszystko byloby ok. gdyby nie to, ze w ciagu dnia, podczas mojej nieobecnosci, a wieczorem tak dyskretnie zebym nie zauwazyla, wchodza i wlatuja sobie przez to wlasnie okno liczni przedstawiciele swiata owadow.Liczni i rozni, bo okno mam od ogrodu, wiec po bialej scianie domu wspina sie robactwo najrozniejszej masci i gatunku.Najczesciej odwiedzaja mnie pajaki . Tych pozbywam sie za pomoca Michaela, ktory wynosi je w pudelkach a nastepnie wyrzuca przed frontowe drzwi. Ciekawe ile razy mialam dokladnie te same egzemplarze w pokoju...Giganty-chudzielce sa nieszkodliwe bo jak juz trafia na moje lokum, to moszcza sie wygodnie w jednym z gormych katow i zostaja tam jua przez dluzszy czas. Jak juz znudzi mi sie ten wystroj scian, wcigam je delikatnie(zeby im snu nie przerywac:) rura od odkurzacza. Z przyfruwajacych najwiecej jest ciem (kapciem) no i wczoraj mialam przyjemnosc goscic po raz pierwszy komara. Czasami na daszku przy oknie siadaja sroki albo wrony, na parapecie ostatnio wyladowala kaczka z rana z jakims ochlapem gabki i oczywiscie juz go ze soba nie zabrala.Murek natomiast, wyznaczajacy teren ogrodu i oddzielajacy nasz dom od ulicy jest trasa glowna dla sasiedzkich kotow wyruszajacych rano na lowy/miasto/panienki i powracajacych zmeczonych rozrywka do domow. No ale watpie zeby kiedys jakis kot wlazl mi do pokoju. P{ytam zatem: czy ktos zna sposob na mieszkanie w swiezo wywietrzonym codziennie pokoju bez narazania sie na tego typu nieproszone towarzystwo?

maly dizaster
Autor: dakota
27 lipca 2004, 23:02

taki ze mnie maly chodzacy dizaster. Od przyjazdu w marcu udalo mi sie:

zepsuc(wcisnac nieodwracalnie) spluczke w McDonaldzie zbic prawie dwumetrowe lustro w ogromniastym sklepie ukrasc nieswiadomie Irish Times'a(lezaly na polce z darmowymi Galway Advertiser) zepsuc pralke pierwszego dnia(to chyba powinnam byla dac na poczatek:) ) 2 razy doprowadzic do zawieszenia na amen komputera w kawiarence
:)))))))))))
Autor: dakota
26 lipca 2004, 16:49

wiem, ze otwarte manifestowanie radosci nie lezy w naturze(kulturze tez) Polakow. Ale czuje sie dzisiaj szczesliwa wiec bede sie cieszyc pelna geba :))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))

wu tang jeszcze raz
Autor: dakota
25 lipca 2004, 13:05

ha! Irish Times podal niedawno, ze bilety na Oxegen(a tym samym na Wu Tanga) byly falszywe. Moge sobie zatem pogratulowac sprytu, zdecydowania i detektywistycznego oka ktore pozwolily mi uniknac aresztowania/grzywny/kopa wtylek na odleglosc ogrodzenia festiwalowego czy innej kary za poslugiwanie sie podrabianymi biletami. Spac spokojnie jednak nie moge bo koncert sie i tak odbyl a mnie tam nie bylo...:(