25 listopada 2003, 00:01
Jestem padnieta. Godzina aerobiku po trzyletniej przerwie..Mordercze tempo, jakbysmy conajmniej trenowali przed letnia olimpiada..W rekach worki z groszkami, bo skad moglam wiedziec ze nadeszla era ciezarkow zakladanych na nadgarstki..Ale ogolnie podobalo mi sie. Zajecia prowadzi kuzynka, przed lustrami wyginam sie z druga kuzynka i ciotka, okna uchylona a nie tam jakas laznia jak to juz mozna bylo spotkac wczesniej..Transport powrotny zapewniony i wracam akurat na poczatek Drew. Wtajemniczeni wiedza o co biega:) Co do wyprawy do miasta koziolkow, to doszlysmy do wniosku z Dorota, ze 5.27 to stanowczo za wczesnie na jazde pociagiem. Bede nas meczyc w Novotelu caly dzien wiec lepiej przenocowac u Gochy i Wioletty w czwartek i w piatek rano pojsc wyspane na impreze EPSO.