Archiwum listopad 2003, strona 1


rymy z głowy
Autor: dakota
13 listopada 2003, 22:47

Tak siedze sobie na www, czytam  najswiezsza wiadomosc o Alicji Janosz, ktora ZA CZYJES GRZECHY  bedzie reprezentowac nasz kraj na imprezie, gdzie zostanie wyloniony tak zwany "miedzynarodowy idol"..i siedze z oczetami wlepionymi w tekst..a z drugiego dobiega mnie glos z tv ..: rok 1998.." i ni z tego ni z owego (ah te idiomy..) ktos mi karze dokonczyc te zdanie.."po raz pierwszy nazwano cie mosiem..hehe .Byłes chudy, w okularach...no i poszlo :)

"byłes gnojkiem a marzyles o Stanach i dolarach

zielonych jak trawka na Kazimierza, tam skonczyłam nauke

do wyjazdu sie przymierzam. Na wyspe myc gary, ukladac poduszki

podac piwo, wydac reszte. Wroce nowa albo jak kloda

z drzazgami na psychice, zdeptana i styrana   

ale za to z torba pełna siana. Na mej Hondzie

wyprzedze Cie na rondzie, do setki dojde w 4

zobaczysz tylko jej numery."29" za choinkami schowane,

wbite nascie lat temu w sciane.Od tej pory bedzie dla mnie niewidoczne

bo pod Twoim oknem

nie tramwajem bede sie przetaczac ale smigac japonczykiem.

 

Spokojnie, nie bede tego rapowac na imprezach :)))))) 

Ali G
Autor: dakota
12 listopada 2003, 23:38

ostatnio ALI g spieral sie z jakims bardzo waznym profesorkiem z dziedziny biologii, ze Alego pies to human being:)

Ali:" Yes, like my dog.He is a human being"

Prof.:"No, it is not."

A:"Yeeeees, he iiiiz"

P.:"No, it is not. It doesn't have any feelings."

A:" Yes, he does. He was sad yesterday."

czarne BMW
Autor: dakota
07 listopada 2003, 00:31

Przed chwilą pod moim oknem spłonęło BMW. Było czarne,  teraz jest BARDZO czarne.. Przyjechały 4 straże z niebieskimi światełkami, gazowe (for what?) i police. Po całej akcji zbudzono pana od malucha, który nie wiadomo czemu stał na środku ulicy(maluch,nie pan), przodem do BMW w pozycji "atakującej". Hm.. Jakieś automobilowe porachunki?

 

 

 

halloween
Autor: dakota
01 listopada 2003, 22:52
Obiecałam sobie, że w tym roku kupię dynię, wypatroszę ją i wydłubię wesołą mordkę. Anka mówiła nawet, że sąsiadka ma kilka dynii na zbyciu i żeby się tylko przypomnieć.Poza tym miała być mała imprezka w jakimś lokalu albo halloweenowe party u Ł ale tradycyjnie już nic z moich wielkich planów nie wyszło. Pojechałam za to do Koslina ale wcale tego nie żałuję.Podróż minęła całkiem ciekawie a to dlatego ,że jechaliśmy bardziej na wyczucie niż według tablic:)Postanowiliśmy udać się trasą, którą jechaliśmy w wakacje. Jest mało uczęszczana a krajobraz wprost cudny. Dla taty istny raj jeżeli chodzi o drogę-same zakrętasy:)Włączył mu się od razu Hołowczyc i po 15-tu minutach jazdy czułam się jak po godzinie bujania się na łańcuchowej.Zjechaliśmy kilka razy z właściwej drogi przekonując się nawzajem, że ta którą wybraliśmy "na pewno gdzieś tam się łączy z tą główną.." i tym sposobem dojechaliśmy do Koslina z godzinnym opóźnieniem(co stanowczo nie jest w naszym stylu.W K. tradycyjnie pyszna kolacja, spacer z psem(biedaczek powoli traci wzrok, co zauważyłam kiedy pobiegł za piłką w przeciwną stronę, czyli nie za piłką :)Trochę podenerwowałam Kuzyna, potem on dla rewanżu mnie a resztę wieczoru spędziłam na lekturze MOTOCYKLA nr 4/2002, gdzie przedstawiona jest sylwetka mojej kochanej Hondy NSR 125. Okazało się, że nie bez powodu "125-ki" nazywane są koliberkami: wysokość siodła w mojej Hondzie wynosi zaledwie 75 cm !!!Hm..dla takiego karła jak ja, to raczej nie stanowi problemu, dlatego też nie zmieniłam swojej decyzji i nadal uważam że jest to najlepsza dla mnie maszynka:)